Ojciec Giertych, teolog domu papieskiego, powiedział kiedyś o obecnym Biskupie Rzymu, Franciszku, że „nauka nie sprawiała mu radości”. Ten złośliwy eufemizm przypomniał mi się przy okazji relacjonowanych niedawno w mediach pomysłach Franciszka na poprawienie modlitwy „Ojcze nasz”.
Modlitwa Ojcze Nasz – interpretacja
Według niego, wszystkie dotychczasowe przekłady oaz interprecje modlitwy Ojcze Nasz wezwania „i nie wódź nas na pokuszenie” są „kulawe” i należy je poprawić na „nie pozwól, abyśmy ulegli pokusie”. Franciszkowi przyklasnęła oczywiście postępowa część katolików, argumentując, że kusiecielem jest szatan, a nie Bóg, i oni sami mają problem z tym fragmentem Modlitwy Pańskiej. Tymczasem cała sytuacja jest nieporozumieniem spowodowanym (przykro to pisać) nieuctwem Biskupa Rzymu oraz jego klakierów, a proponowana nowa wersja przekładu jest po prostu błędna.
Zacznijmy od słowa „pokusa”. Zarówno grecki wyraz πειρασμόν, łaciński tentatio jak i staropolski pokusa oznaczają zarówno pokusę, jak i próbę.
Zajrzyjmy do Wulgaty, pierwszy wersXXIIrozdziału Genesis:
Quae postquam gesta sunt, tentavit Deus Abraham, et dixit ad eum: Abraham, Abraham. At ille respondit: Adsum.
W Biblii Jakuba Wujka przetłumaczono to następująco:
Co gdy się zstało, kusił Bóg Abrahama i rzekł do niego: Abrahamie, Abrahamie. A on odpowiedział: Owom ja.
Również w Nowym Testamencie można wielokrotnie spotkać słowo „kusić” w znaczeniu „wystawiać na próbę”, choćby sceny z faryzeuszami, którzy „pytali Jezusa, kusząc go”.
W interpretacji modlitwy Ojcze Nasz, każde słowo jest ważne
Inteligentni czytelnicy (a jest ich większość) mojego bloga wiedzą już oco chodzi. Słowo „kusić” we współczesnej polszczyźnie (i zapewne wwielu innych językach) zawęziło swoje znaczenie do pokus diablelskich, co powoduje nieporozumienia. Stąd argument „Bóg nie kusi” jest nie na temat, bo owszem, Bóg nie kusi do złego, ale wystawia na próbę wcelu wypróbowania cnót (jak wprzypadku Abrahama) oraz dozwala na kuszenie przez szatana (jak wprzypadku Hioba).
Jak więc należy interpretować zwrot w modlitwie Ojcze Nasz „i nie wódź nas na pokuszenie” i jak brzmiałby on z użyciem współczesnego języka? Moi Czytelnicy zapewne już wiedzą:
I niewystawiaj nas na próbę.
Tak proszę Państwa. Modlitwa Ojcze Nasz – interpretacja wersji ojca Bergoglio vel Franciszek, brzmiąca „i nie dopuść abyśmy ulegli pokusie” jest podwójnie błędna. Po pierwsze, jej zamysłem jest zawężenie sensu wezwania do kuszenia szatańskiego, po drugie tyczy się sytuacji, gdy owo kuszenie już ma miejsce. Tymczasem zamysłem Zbawiciela było to, abyśmy modlili się o to, aby Bóg oszczędził nam zarówno prób jak i pokus. Krok wcześniej w stosunku do wersji bergogliańskiej.
I co dalej?
Czy zatem modlitwa Ojcze Nasz potrzebuje uwspółcześnienia? Moim zdaniem nie, wystarczy solidna katecheza. Archaizmy w języku dodają mu uroczystości czy odświętności, odróżniając się od języka potocznego. Pokusiłem się o totalne uwspółcześnienie modlitwy, zapewaniające pełną zrozumiałość:
Ojcze nasz, który jesteś w niebie (uwspółcześnienie gramatyki), niech się święci Twoje Imię (trochę staroświeckie, ale trudno odobry odpowiednik czasownika „święcić”), niech przyjdzie Twoje panowanie (królestwa są już przeszłością),niech się spełnia Twoja wola, jak w niebie, tak i na ziemi. Daj nam dzisiaj naszego chleba codziennego (wyraz „powszedni” oznacza obecnie coś oklepanego, nudnego, wręcz drugiej jakości) i umórz nam nasze długi, tak jak i my umarzamy naszym dłużnikom(tak proszę państwa, winowajca to osoba, która jest nam coś winna, czyli dłużnik; czy widzicie teraz na przykład analogię do Panajezusowej przypowieści onielitościwym dłużniku?).I nie wystawiaj nas na próbę, ale nasza chowaj od złego. Amen.
Zrozumiały i współczesny język. Czy jednak chcemy takiego pacierza?
Dowiedz się więcej o wielki post środa popielcowa.
Jeśli szukasz treści, które naprawdę rozszerzają horyzonty, ten artykuł jest dla Ciebie.